Obserwatorzy

wtorek, 23 października 2012

Rozdział 35

Zatrzęsłam się gdy tylko znalazłam się w zimnej wodzie. Podpłynęłam jak najszybciej do blondyna który się dalej nie wynurzał. Nie wiedziałam za bardzo co mam robić bo w końcu nie jestem ratownikiem, a tutaj nie ma żadnego. Złapałam Nialla i wyciągnęłam jego głowę znad wody. Miał zamknięte oczy i głowę przechyloną do tyłu. Gdy już myślałam, że zaraz zejdę na zawał z nerwów usłyszałam jego śmiech i poczułam jak mnie podtapia. Byłam na maksa wkurzona a na dodatek nie mogłam wydostać się spod wody. Ostatecznie przywaliłam mu z kolanka w krocze i wypłynęłam na powierzchnię wody. Nialler który aktualnie miał małe problemy z szybkim pływaniem wyszedł chwilę po mnie. Szłam wkurzona w stronę Zayna którego właśnie zauważyłam.
- Alice ! Poczekaj ! - krzyknął i już po chwili skulony stał obok mnie - Przepraszam, że się tak wygłupiałem. Miało być śmiesznie.
- Jakoś nie było ! Czy ty w ogóle zdajesz sobie sprawę co ja czułam ?! Wyobraź sobie, że nie wiesz czy twój przyjaciel jeszcze żyje, nie umiesz udzielać pierwszej pomocy ! Ale nie ! Okazało się, że po prostu Niallerek chce się powygłupiać, a na dodatek później mnie podtapia ! Zastanów się czy to było takie śmieszne !
Mówiłam prawdę. Ja już tutaj się denerwuję, mało co się nie popłakałam a ten się śmieje.
- Prze..pra...szam... - jąkał się, był zestresowany - Jestem głupi, nie chciałem... - spuścił głowę w dół ale i tak zobaczyłam jak jedna łza spływa po jego policzku
Niall jest najbardziej wrażliwy z całego zespołu i zawsze wszystko przeżywa najbardziej. Zrobiło mi się głupio, że tak na niego nakrzyczałam więc podeszłam i przytuliłam go, a on mnie.
- Spokojnie...
- Co jest ? - usłyszałam głos Zayna
Niall przetarł twarz, a ja odwróciłam się do Zayna i Louisa.
- Nic. Wszystko w porządku - uśmiechnęłam się po czym skoczyłam na plecy Louisa
- Koniku ! Jedź do Haroldzika !
Kolejne dwie godziny w parku wodnym minęły w spokoju. Jeśli spokojem można nazwać to, że się prawie utopiłam. Ale to taki szczegół. Ze względu, że było już dość późno postanowiliśmy pojechać do Nandos, wziąć jedzenie dla Nialla na wynos i wracać do domu. Zatrzymaliśmy się pod naszym już dawnym domem i wysiedliśmy z samochodu.
- A więc czas na ogłoszenia parafialne ! - zaczęłam - Po pierwsze, przypominam wam, że pojutrze o 11 mamy samolot do Polski. Jedziemy na tydzień. Weźcie ubrania na ładną i brzydką pogodę. Mówię to teraz bo nie wiem jakie macie plany na jutro. Przekażcie to swoim dziewczyną. I w sumie to tyle.
- Ok. Jutro się raczej nie spotkamy, bo spędzam dzień z Eleanor. - Louis
- Ja jadę do rodziców. - Liam
- Ja idę do Alex - Niall
- To ja też pójdę do Kate. - Zayn
- To my też spędzamy dzień razem. - Harry mnie przytulił - Spotykamy się na lotnisku ?
- Tak - odpowiedzieli równo
Pożegnaliśmy się z chłopcami i poszliśmy do naszego nowego domu. Byłam na tyle zmęczona po tym parku wodnym, że nie odzywałam się ani słowem.
- Co taka małomówna ? Coś się stało ? - zapytał Harry
- Nie... Przepraszam. Jestem zmęczona.
- Nie masz za co przepraszać kotku.
Po kilku minutach doszliśmy do naszego domu. Dalej jestem w szoku, ze Harry kupił go dla mnie. Kocham go, ale to chyba wiadome.
Gdy weszliśmy domu zostałam mile zaskoczona. Myślałam, że wszystkie torby będą w jednym miejscu, a tu wszystko już rozpakowane. Salon zrobił się taki przytulniejszy jak pojawiły się na półkach zdjęcia naszych rodzin, chłopców i nasze wspólne.
- Wiesz, że cię kocham ? - zapytałam z uśmiechem po czym złożyłam pocałunek na jego ustach.
- Ja ciebie bardziej.
Harry zaczął mnie całować coraz namiętniej. Po chwili zaczął rozpinać guziczki mojej koszuli, ale ja mu to przerwałam. Byłam na prawdę zmęczona.
- Co jest ? - zapytał smutny
- Jestem zmęczona. Przepraszam kocie. Wynagrodzę ci to jutro - uśmiechnęłam się po czym poszłam na górę
Rozebrałam się do bielizny i tak poszłam spać. Tutaj nie musiałam się krępować, że któryś z chłopców wejdzie czy coś. Mimo iż byłam zmęczona nie mogłam usnąć. Tak w ogóle to gdzie jest Harry ? W sumie to pewnie na dole, bo jest dopiero dwudziesta.
Zaczęłam się zastanawiać jak to będzie w Polsce. Jeśli chodzi o zamieszkanie to nie ma problemu bo babcia się godziła. Koncertu jednak nie będzie bo nie ma za bardzo gdzie. Boję się, że chłopcy mnie nie ośmieszą. Nie uczyłam ich żadnych przekleństw więc tego nie powinnam się obawiać. Boję się reakcji moich znajomych gdy zobaczą chłopców. Oni są typem chłopaków którzy wyzywają takich od pedałów itp.
Po jakiejś godzinie prób uśnięcia usłyszałam, że Harry wchodzi do pokoju. Udawałam, że śpię sama nie wiem po co. Chłopak zdjął po cichu ubranie, po czym wszedł również bezszelestnie do łóżka.
- Kocham cię - powiedział prawie nie dosłyszalnie dotykając wargami mój policzek. Po moim ciele od razu przeszły dreszcze. On jest taki kochany. Przytulił mnie od tyłu a jego loczki delikatnie dotykały mojej szyi. Od wróciłam się do chłopaka i złożyłam słodki pocałunek na jego ustach.
- Ja ciebie też
- Nie śpisz kociaku ?
- Nie mogłam usnąć - wygięłam usta w podkówkę
- Oj.. trzeba było mnie zawołać.
Zaczęliśmy z Harrym rozmawiać o naszych planach na jutro. Moim zadaniem było zadzwonić do prezydenta miasta Krakowa czy moglibyśmy śpiewać w różnych sklepach. Razem z Harrym musimy jeszcze zrobić zakupy i ja muszę pokupować prezenty dla całej rodziny, a że Harry chce się przypodobać też to zrobi. Jeszcze musimy się spakować i reszta dnia dla nas.
Później przeszliśmy do tematu moich znajomych i rodziny. Opowiadałam mu o każdej osobie bardzo dokładnie, ponieważ jak powiedział Harry "Muszę wiedzieć wszystko o bliskich ci osobach jeśli chcę żeby mnie polubili". Nie sprzeciwiałam się tylko gadałam.
- Dobra. Już późno, idę spać - zakończyłam rozmowę
- I widzisz ? Rozmawialiśmy do drugiej w nocy, a mogliśmy spędzić ten czas.. inaczej. Tak bardziej.. hmm... po porostu mogliśmy się poruchać - zakończył gdy nie mógł znaleźć odpowiedniego słowa
Zaczęłam się śmiać jak idiotka, a Harry po chwili do mnie dołączył. Ten to normalnie tylko o jednym myśli no ale cóż zrobić.
Po kilku minutach usnęłam wtulona w tors Harrego...

Obudził mnie dzwoniący telefon. Nie był on jednak mój tylko Harrego, którego nie było w pokoju. Wołałam go ale nie przychodził. Nie patrząc kto dzwoni odebrałam.
- Tak ? - zaczęłam zaspana
- Cześć. Alice ? - nie rozpoznałam czyj to głos więc popatrzyłam na wyświetlacz iphona na którym aktualnie znajdowało się zdjęcie pani mamy Anne.
- Tak. Dzień dobry. Harrego gdzieś wcięło więc odebrałam jego telefon.
- Ooo... Tak dzwonię. Co tam u was kochana ? - mówiła bardzo miłym tonem głosu
- Wszystko w jak najlepszym porządku. Wczoraj się wprowadziliśmy do tego naszego domu. Nawet pani sobie nie wyobraża jak się cieszę. Powiem tak... urodziła pani najładniejszego, najukochańszego, najmilszego, najbardziej troskliwego, najlepszego człowieka na świecie. Jeśli mam mieć synka to takiego. Oczywiście nic za szybko. Z Harrym jeszcze nie planujemy potomstwa więc nie musi się pani martwić.
- Hahaha. Dziękuję. Mam nadzieję, ze jeszcze nie zostanę babcią. Chociaż zostanę, Gemma... Jezu, miałam jeszcze nie mówić, bo chciała wam to osobiście przekazać. Jakby co ja nic nie mówiłam. Nie mów Harremu.
- Haha. Oczywiście. To zostanie między nami. Bardzo się cieszę. Ale czy to znaczy, że jeśli kiedyś zostałabym żoną Harrego to byłabym ciocią ? - zapytałam nie pewnie
- Dokładnie - roześmiała się - A powiedz jakie macie plany ?
Opowiedziałam kobiecie o planach na najbliższy czas co zajęło mi dość długo. Później przeszłyśmy do rozmawiania o takich błahostkach, typu jakie kolory najlepiej ze sobą współgrają. Czułam się jakbym rozmawiała, z jakąś koleżanką, a nie mamą chłopaka. Gdy usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu, rozłączyłam się. No to mama Styles będzie miała niezły rachunek. 1,5 h rozmowy to nie krótko. Zaciekawiona gdzie to się podziewał rano mój książę zaczęłam zbiegać schodami w dół. Jednak gdzieś w połowie drogi poślizgnęłam się i zjechałam na tyłku po kilku stopniach. Nie zdążyłam nawet powiedzieć "Ałaa", a spanikowany Harry już przy mnie był.
- Jezu, co się stało ? Gdzie cię boli ? Mam zadzwonić po pogotowie ? Możesz oddychać ?
- Co ma wspólnego oddychanie z upadkiem ze schodów ? - zapytałam przez śmiech, wstają
- Skąd ja to mam wiedzieć.
Gdy Harry zobaczył, że wszystko w porządku przytulił mnie mocno i prosił żebym więcej go tak nie straszyła. Jakbym normalnie specjalnie spadła ze schodów.
Okazało się, że Harry robił zakupy jedzeniowe na wyjazd i nie jest już rano tylko 14. Spałam 12 h , nieźle. Loczek nie chciał mnie budzić, ponieważ jak twierdzi wyglądałam za słodko. Nakupował tyle jedzenia, jakbyśmy mieli jechać na obóz przetrwania a nie do mojej babci. U tej kobitki nie da się być głodnym.
Poszłam się ubrać, a gdy tylko to zrobiłam odpaliłam komputer. W googlach od razu znalazłam numer gdzie mam dzwonić jeśli chcę się skontaktować z tym całym prezydentem. Zeszłam na dół do Harrego, usiadłam obok niego na kanapie i zadzwoniłam pod wskazany numer.
- Dzień dobry. W czym mogę pomóc ? - usłyszałam jakąś kobietę
- Dzień dobry. Chciałabym rozmawiać z prezydentem Krakowa.
- W jakiej sprawie ? - nie powiem, żeby mówiła przyjemnym tonem - Nie można mu zawracać byle czym głowy. Mów, ja mu przekażę.
- Po pierwsze to może milszym głosem a po drugie to to nie jest byle co.
- Pff... kim ty jesteś że taka ważniutka ? Mów już, bo nie mam całego dnia.
- Wie pani kto to One Direction ?
- Nie
- Ty niech sobie pani wygoogluje
- Dobrze... - przez jakieś dwie minuty była cisza - A tak... kojarzę ten boys-band. Moja siostrzenica ich słucha. I co z nimi ?
- Jutro przyjeżdżamy do Karkowa.
- Hahaha. Żartujesz sobie ze mnie ? I niby skąd umiesz polski ? Jak masz sobie ze mnie żartować to zakończmy tą rozmowę..
- Ja pierdole. Nie mam sił do tej baby - zwróciłam się po angielsku do Hazzy - A więc tak. Jestem dziewczyną Harrego Stylesa. Niech pani sobie teraz wygoogluje Alice Storm. Jestem Polką i jutro jadę z przyjaciółmi odwiedzić rodzinę. Chcemy dać takie mini koncerciki w galeriach. Wystarczy, że załatwicie nam jakieś siedem mikrofonów i dobre głośniki.
Kobieta mi uwierzyła i reszta rozmowy minęła w spokoju. Umówiliśmy się, ze jak tylko chcemy dać koncert to to ma być w Galerii Krakowskiej i wystarczy że pójdziemy do zarządu a oni od razu rozłożą sprzęt.

Poinformowałam Harrego o tym co powiedziała mi ta babka po czym zdecydowaliśmy, że pójdziemy na te zakupy...

O 19 wróciliśmy do domu załadowani torbami. Mówiłam Harremu, że wystarczy kilka małych rzeczy, ale ten nie. Uparł się jak to zwykle on, że muszą być porządne prezenty żebyśmy nie wyszli na skąpych ludzi. Oczywiście jak tylko widział coś z flagą wielkiej brytanii kupował to nawet nie patrząc na cenę. Gdy dopiero patrzyłam na paragon byłam załamana. Mojej kuzynce, z którą się rzadko widuję i ma piętnaście lat kupił zegarek za 200 funtów <KLIK> , który wygląda na dużo tańszy. Za to jej bratu kupiliśmy jakiś strój sportowy, też nie tani bo oryginalny <KLIK>. Się gówniarz ucieszy. Będzie nam na kolanach dziękował. Kupiliśmy jeszcze puzzle <KLIK>, prawdopodobnie damy jej Oli chociaż nie wiemy. Ona ma od nas najwięcej prezentów. <KLIK>, wszystkie rzeczy są dla niej i jej rodziców. Dla rodziców kuzynki i kuzyna zegar <KLIK> i herbaty <KLIK>. Babcia dostanie kuferek <KLIK>, kubki <KLIK> i zegar <KLIK>. I jeszcze komuś, ale nie wiemy komu damy drugi kuferek <KLIK>. Dla moich znajomych pokupowaliśmy też dość sporo, ale jeszcze nie mamy pojęcia jak to rozdzielimy. <KLIK>. Nie powiem, żebyśmy wydali mało. Za większość płacił Harry, ale czasami udawało mi się odwrócić jego uwagę i  wcisnąć sprzedawczyni kartę kredytową.
Zjadłam w kuchni jakąś kanapkę i pobiegłam do Harrego leżącego na kanapie. Oczywiście na niego skoczyłam więc nie obyło się bez "ałaaa".
- Kotku... - zaczął Harry tuląc mnie
- Hmm..?
- Miałaś mi coś wynagrodzić ? - uśmiechał się słodko
- Musimy się jeszcze spakować. - uświadomiłam go
- To ty mi wynagrodzisz, a ja jutro się poświęcę i wstanę wcześniej.
Zaśmiałam się z niego. Jaki ten Harry gotowy do poświęceń.
Zaczęłam całować Harrego ściągając koszulkę. Czułam ja się uśmiecha przez pocałunek co było bardzo słodkie. Loczuś jak zwykle nie mógł sobie poradzić z guziczkami i już miał je rozrywać, ale skarciłam go wzrokiem.
- Kupię ci nową - mówił przez pocałunki
- Nie. Albo rozpinasz, albo seksu nie będzie - zaśmiałam się
Westchnął cicho i zaczął rozpinanie guziczków. Ja już zaczęłam się dobierać do jego paska u spodni, gdy zaczął dzwonić telefon loczka. Jednak my na to nie zwracaliśmy uwagi tylko dalej robiliśmy ci mieliśmy robić. Nawet nie przenieśliśmy się do sypialni, no ale trudno.
W końcu Hazza uporał się z guziczkami i wziął się za spodnie.
Już po chwili byliśmy nadzy i od tego czasu wszystko potoczyło się wspaniale.

Obudziło mnie uczucie, ze ktoś całuje mnie po szyi i placach. Okazało się, że to Harry.
- Hej kochanie - wymamrotałam zaspana
- Witaj piękna. Musisz już wstawać. Jest pól do dziewiątej i za godzinę musimy wyjść. Spakowałem nas.
- Oo... Dziękuję. Kochany jesteś. - pocałowałam go po czym wstałam z łóżka.
- Ty też. Idę zrobić śniadanie a ty się ubierz.
Poszłam do łazienki i wzięłam prysznic. Pomalowałam się lekko, wysuszyłam włosy i ubrałam czarną bokserkę, szare spodnie dresowe i fioletową bluzę Harrego. Uznałam, że jak jadę to ma mi być wygodnie a nie muszę być ładna. Całość prezentowała się tak <KLIK>. Wzięłam z pokoju torbę i zbiegłam na dół. Gdy tylko wchodziłam czułam zapach jajecznicy. Podziękowałam Harremu, za zrobienie śniadanie po czym wzięłam się za jedzenie.

Przyszliśmy na lotnisko punktualnie i wszyscy już czekają. Dziewczyny były ubrane bardziej wizytowo, tylko Alex tak jak ja <KLIK>. Przywitaliśmy się z wszystkim i weszliśmy do samolotu. Lecieliśmy pierwszą klasą, więc nie musieliśmy się obawiać nachalnych fanek. Co jak co ale mało ludzi stać na taki lot.
- Czemu macie tak dużo torb ? - zapytał się mnie Louis
- Po pierwsze to Harry nas pakował więc nie wiem co on tam zabrał, a po drugie to mamy całą walizkę prezentów, bo Harry kupował wszystko nawet nie wiedząc co to.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Gdy już się uspokoiliśmy Eleanor się coś przypomniało.
- Właśnie ! Dziewczyny mam coś dla was ! Widziałam w sklepie i nie mogłam się oprzeć haha - zaczęła grzebać w torebce by po chwili wyjąć to
- hahahahhahahahahahhahahahahahhahahahha - wybuchnęliśmy śmiechem
Eleanor zaczęła rozdawać. Schowałam do torebki i dalej się śmiała.
Cały lot minął nam wesoło, dzięki temu co odpierdalali Louis i Alex.

czwartek, 18 października 2012

Rozdział 34

Oczami Zayna:

-Yeah! Wygrałem! Wiedziałem że Alice potrafi być zdolna do wszystkiego.
- Alice?! Od tej strony cię nie znałem.- powiedział blondyn, a Alice chwiała się na boki marudząc coś pod nosem.
Razem z chłopakami patrzyliśmy jak gołąbeczki nie radzą sobie z chodzeniem, mieliśmy z tego wielki ubaw. W końcu Harry się wywalił, a Alice spojrzała na niego i powiedziała:
- I dobrze ci tak!- mówiła tak śmiesznie gdy była pijana, kocham moją siostrzyczkę.
Dziewczyna poszła na górę, a Harry nie mógł się podnieść. Po wielkich trudach udało mu się (z nie wielką pomocą Liama). Loczek w końcu wszedł na górę, a my dalej się śmialiśmy. Po kilku nastu minutach, poszliśmy spać.

Następnego dnia...

Obudziły mnie wrzaski z dołu, nie chętnie wstałem i poszedłem tam. Zobaczyłem Alice i Harrego kłócących się, jak by nie mieli co robić rano.
- Jeszcze wczoraj ci nie wybaczyłam, a ty już mnie dzisiaj przytulasz i chcesz się całować! O nie tak nie będzie!- nie wiedziałem o co chodzi ale była tak zdenerwowana że nie zauważyła jak przyszedłem.
- Ale ty mi wybaczyłaś kotku! Proszę cię bardzo nie krzycz bo mnie głowa bardzo boli!
- Będę krzyczeć!- Alice tupnęła nogą, a później poszła w kierunku schodów.
- Siostra!- krzyknąłem.
- Co?
- Nie boli cię może głowa?- zapytałem z uśmiechem.
- Spadaj boli.- jejciu takiej złej jej już od dawna nie widziałem.
Alice poszła do łazienki, a ja do Harrego.
- Chłopie, coś ty jej zrobił? - zapytałem przez śmiech.
- Pokłóciliśmy się wczoraj, przeprosiłem ją wczoraj ale ona już tego nie pamięta. A tak wg, daj mi jakieś prochy?
- Hahahahahaha, okej już po nie idę..

Oczami Alice

Po kilkunastu minutach wyszłam z łazienki. Gdy zeszłam do kuchni chłopcy powiedzieli ze rodzinka Tommo wyjechała . Było mi smutno, bo naprawdę wszyscy byli wspaniali. Wszyscy zaczęli już jeść śniadanie.
Bardzo bolała mnie głowa więc wzięłam 2 tabletki. Nie pamiętam wszystkiego co się wczoraj działo, ale wiem że Harry był wczoraj bardzo zazdrosny i wkurzyłam się na niego, wiem jeszcze że spotkałam tam Jackoba. Przysiadłam się do stolika, oczywiście jak najdalej Harrego, nich sobie nie myśli że mu tak szybko wybaczę.
- Alice, bardzo dobrze dzisiaj wyglądasz. Prawie nie widać że masz kaca.- Louis mówiąc to śmiał się że o mało co nie spadł z krzesła.
- Bardzo śmieszne.- pokazałam pasiakowi język. Co oni mi tak dzisiaj dokuczają?
Zjedliśmy wszyscy śniadanie, no dobra Niall jeszcze je ale reszta już nie. Poszłam na górę i włączyłam laptopa. Usłyszałam jak ktoś wchodzi do naszej sypialni. Byłam pewna że to Harry.
- Alice. Przepraszam, jeszcze raz. Wiem że jestem idiotą, ale kocham cię!- loczek się tłumaczył a ja się patrzyłam w jego oczy.
Po chwili lekko się uśmiechnęłam, tak szczerze to ja nie umiem się na niego długo gniewać. Hazza mnie przytulił, szepcząc mi do ucha że już taki zazdrosny nie będzie. Znając życie nie uda mu się to, za dobrze go znam. Ale i tak go kocham.
- To co skarbie, nasz nowy dom czeka. Może byśmy zaczęli dzisiaj przeprowadzkę?- Harry ciągle mi szeptał do ucha.
- Mi pasuje. To co bierzemy się do roboty?- chłopak pokiwał twierdząco głową i wzięliśmy się za pakowanie naszych rzeczy.
Nie wiedzieliśmy za co się za brać więc poprosiliśmy chłopaków o pomoc. Oczywiście wszyscy się zgodzili. Chłopcy poznajdywali duże walizki i zaoferowali że oni wszystko spakują, a ja żebym zrobiła jakiś dobry polski obiad. Zgodziłam się, szczerze to wolę gotować niż pakować rzeczy. Postanowiłam zrobić bigos! Bardzo Polskie danie, zapewne chłopcy nie wiedzą co to jest i nie jestem pewna czy im posmakuje. Ale jak chcieli to będą mieć. Postanowiłam zrobić bardzo dużo bigosu, jeśli Niall wszystkiego nie zje powinno starczyć jeszcze na jutro. Zaczęłam robić swoje, ale nagle poczułam na biodrach czyjeś ręce bardzo dobrze wiedziałam kto to jest.
- Harry?
- Tak?- zaczął mnie całować po szyi.
- Może pójdziesz pakować rzeczy?
- A nie mogę ci pomóc?
- Nie, spadaj!- pocałowałam go w policzek.
Nagle usłyszeliśmy wielki huk, a po chwili przybiegł Louis z moim stanikiem w ręce, zaczął z nim biegać i wrzeszczeć:
- TO NIE JA! TO NIE JA!
- Louis?! Co się stało?- zapytał z przerażeniem Harry.
- A tak wg to oddawaj mój stanik!- wrzasnęłam i zaczęłam go gonić.
Lou natomiast się śmiał uciekając. Harold poszedł na górę, a Louis dalej uciekał i nie dawał się złapać.
- A weź se! Jak by ci był potrzebny!- wracając do kuchni, słyszałam śmiech za plecami.
Wróciłam do robienia bigosu, mam nadzieję że Louis nie zabierze mi wszystkich staników.

Oczami Harrego

Poszedłem na górę do naszej sypialni, gdy tylko tam wszedłem zatkało mnie. Panował totalny syf, chłopcy wyrzucili wszystkie rzeczy z półek i z szaf. Rozwalili także telewizor. Podsumowując, chłopcy nic nie spakowali, zrobili tylko burdel.
- Co wyście zrobili?! Mieliście nam pomóc, a nie rozwalać wszystko.
- Hahahahahahahahahahaha, sorki po prostu hahahahahahahahhahaha.- Niall próbował coś powiedzieć ale mu nie wychodziło, inni już leżeli i się śmiali. Po chwili śmiałem się razem z nimi.
Chłopakom nie chciało się nic robić, na rozwalali i chcieli sobie pójść. Postanowiłem ich jakoś przekonać do poskładania, a także spakowania rzeczy.
- Ej! A ja chciałem wam zrobić niespodziankę za pomoc w przeprowadzce, ale jak nie chcecie to nie będzie żadnej niespodzianki!- powiedziałem, a po chwili zobaczyłem cztery główki patrzące się na mnie. Pewnie myśleli czy im się opłaca czy nie. Zanim się zdecydowali, trochę czasu minęło.
- Hmm.. A kiedy była by niespodzianka?- zapytał Niall z przymrużonymi oczami.
- Dzisiaj!
- Mów co chcesz zrobić, bo inaczej nie pomożemy.- Powiedział Zayn.
- Pójdziemy do parku wodnego, a później stawiam dla wszystkich Nando`s.
- Zgadzamy się!- wrzasnął blondyn.
Chłopcy dalej rozbawieni ale pomogli. W około 2 godziny spakowaliśmy wszystkie rzeczy, szybko ale jak się chłopcy sprężą to szybko pracują. Zeszliśmy na dół i poczuliśmy jakiś dziwny zapach, nawet ładny. Weszliśmy do kuchni, a tam stała uśmiechnięta Alice, jej jak ona ślicznie dziś wygląda zresztą jak zawsze.
- I jak chłopcy, dużo wam jeszcze zostało?
- Już skończyliśmy pakowanie, teraz będziemy przewozić rzeczy a później na basen!- powiedział uradowany Liam.
- Ooo.. Fajnie!- powiedziała Alice.
- Dobra dawaj to Polskie danie bo głodny jestem!- kto inny jak nie Niall!

Oczami Alice

Chłopcy sami nałożyli sobie z dużego gara bigosu. Patrzyłam jak chłopcy sobie nakładają i myślałam że się posikam ze śmiechu. Patrzyli się na to krzywiąc się, wąchali to jak bym dała im do jedzenia jakąś kupę. Każdy nałożył sobie bardzo mało, nawet Niall wziął mniej niż zwykle.
- Czyżby nie jesteście głodni? A ja się tak męczyłam.- zrobiłam smutną minkę.
- Tak średnio.- powiedział cicho Zayn.
Nialler zaczął jeść pierwszy, wszyscy się patrzyli na jego reakcję. Miło, nie ma to jak robić dla przyjaciół i chłopaka obiad, a wszyscy boją się zjeść.

- Ale dobre!- powiedział Niall.
Wszyscy jeszcze chwile się patrzyli na Nialla i sami zaczęli jeść. Po ich minach wywnioskowałam że chyba im smakuje. Blondasek poszedł sobie nałożyć więcej, ucieszyłam się że mu tak smakuje. Po chwili Niall wyjął telefon i zaczął robić zdjęcie swojemu talerzowi.
- Niall, co ty tam piszesz?- zapytał Liam.
- Takiego lansiarskiego tweeta napisałem patrzcie!

``Polski bigos :D Plan dnia: pomagamy Alice i Harremu w przeprowadzce a później do parku wodnego i do Nando`s C: `` - i dodał zdjęcie naszego obiadu.

- Niall ty ciołku, hahahahahahaha, teraz wszyscy wiedzą co będziemy dzisiaj robić. Zapewne fanki już idą do parku wodnego albo do Nando`s!- Louis zrobił facepalma, a my zaczęliśmy się śmiać jeszcze bardziej.
Rozmawialiśmy o tym jak w miarę nie rzucać się dzisiaj w oczy, nic nie wymyśliliśmy. Stwierdziliśmy że będziemy się dobrze bawić, nie przejmując się tłumami fanek. Gdy skończyliśmy obiad posiedzieliśmy sobie jeszcze gadając i wygłupiając się. Po jakimś czasie postanowiliśmy przenosić rzeczy do samochodu. Chłopcy chodzili w kółko wkładając walizki do auta, oczywiście też chciałam ale co chwile ktoś mi zabierał walizkę mówiąc że ``to jest męska robota``. Zirytowało mnie to trochę no ale trudno.
- Harry? A zostawiłeś rzeczy potrzebne na basen?- zapewne zapomniał.
- Tak, zostawiłem!- uśmiechnął się, pocałował mnie w czoło i dalej przenosił walizki do auta.
Wszystkie rzeczy nie zmieściły się za jednym razem więc trzeba było zrobić dwa kursy. Oczywiście mi powiedzieli żebym została w domu, wkurzyli mnie ale zostałam. Po półtorej godziny wrócili wykończeni, każdemu dałam buziaka w policzek. Zmęczeni ale wciąż z chęcią do życia pojechaliśmy na basen. Pytałam się czy może chcą zostać, bo naprawdę się umęczyli ale oni ciągle napierali że na pewno chcą iść na basen. Gdy dojechaliśmy pod park wodny, było dużo fanek. Jakoś nam się udało przedostać do środka, tam spotkało nas to samo. Gdy już zapłaciliśmy za czekające nas atrakcje udaliśmy się do przebieralni. Każdy poszedł do osobnej, lecz Harry bardzo chciał iść ze mną. Ma problem, dzisiaj przebieramy się osobno. Rozczarowany Haroldzik poszedł do osobnej kabiny. Po kilku minutach spotkaliśmy się na hali basenowej. Uradowani chłopcy oczywiście musieli się wygłupiać.W pewnym momencie Niall poślizgnął się i wpadł do wody. Najpierw się zaśmiałam ale gdy zobaczyłam że się nie wynurza spanikowana wskoczyłam na ratunek...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 Rozdział nie jest jakiś za fajny, trudno. Nie podoba mi się bo nie miałam weny :C

Chciałam was powitać :) Piszcie w komentarzach co myślicie :3
 Jeśli wam się nudzi zapraszam was na mojego bloga Never change 1D <klik> :3

środa, 17 października 2012

NOWY BLOG


Zapraszam na nowego bloga którego piszę wraz z Asią <3
http://i-hate-you-but-still-love-you.blogspot.com/

Nienawiść to podobno uczucie, którego nikt nie powinien doświadczyć. Pierwszy raz w życiu kogoś naprawdę znienawidziłam. Kiedyś mówiłam "Nienawidzę szkoły, nauczycieli, fałszywych przyjaciół". Jednak teraz wiem, że nienawiść to za dużo powiedziane. Tego po prostu nie lubiłam. A kogo nienawidzę ? Mojego dawnego najlepszego przyjaciela.

poniedziałek, 15 października 2012

NOWA AUTORKA BLOGA

Chciałam Wam przekazać, że bloga będzie ze mną pisała jeszcze moja przyjaciółka. Marta pisała tego bloga już na początku, więc na pewno się nie zawiedziecie. Następny rozdział będzie napisany przez nią. Zapraszam również na jej drugiego bloga: Never change 1d.

Kocham Was ! ;***

piątek, 12 października 2012

Rozdział 33

Właśnie wyszliśmy z sali kinowej. Film był dość... nudny.
- I jak wrażenie ? - zapytał jak zwykle uśmiechnięty blondynek
- Yyy... No słaby ten film - stwierdziła Lotti, a my pokiwaliśmy głowami na znak że ma rację
Trzymając się z Harrym za rękę całą grupką wyszliśmy przed kino. Nie było żadnych fanek i paparazzi.
- Pada - powiedziałam ze skwaszoną miną, bo po pierwsze zrobiło się chłodniej, a ja byłam letnio ubrana, a po drugie przyszliśmy na nogach
- Serio ? Nie zauważyłem - odpowiedział sarkastycznie Louis
- Oj tam. To co robimy ? - zapytała Fizzy
Wszyscy zaczęliśmy się zastanawiać, a mi Harry szeptał do ucha.
- Chodźmy do klubu. We dwójkę. - jejciu, jaki on me seksiasty głos
- Ale, że teraz ? - odpowiedziałam również szeptem
- Tak.
- Yyy... Ok
W sumie to głupio było mi zostawiać gości, ale miałam ochotę się zabawić. Dawno nie byłam w klubie. Niech pomyślę. Ostatni raz ponad miesiąc temu, gdy poznałam Harrego. Stop. Skoro to było ponad miesiąc temu to za niedługo minie nasza miesięcznica. O fuck... Za cztery dni... W Polsce... Dobrze, ze sobie przypomniałam.
- Ludzie - zaczął przemowę loczuś - Ja i Alice idziemy do klubu. We dwójkę - podkreślił ostatnie słowo - Wiecie gdzie jest mój i Alice dom, a klucze są w naszym pokoju w górnej szufladzie w komodzie. Zrozumiano ?
- Ale... Nie mogę iść... - zaczął Niall ale Styles mu przerwał
- Nie Niall, nie możesz iść z nami.
Wszyscy się zaśmieli a my poszliśmy w kierunku postoju taksówek. Harry zdjął z siebie bluzę i założył mi ją.
- O dziękuję. To już czwarta - powiedziałam całując go w policzek
- No właśnie. - zaśmiał się
- P ropo ubioru to chyba nie jesteśmy ubrani za bardzo do klubu. - stwierdziłam
 Skomentował to tylko krótkim "oj tam".  Harry objął mnie ramieniem i doszliśmy tak aż do taksówki.
- To do jakiego klubu ? - zapytałam gdy już siedzieliśmy w środku
Kierowcy podał adres klubu w którym się poznaliśmy.

Wysiedliśmy z samochodu i poszliśmy w kierunku klubu.
- Tylko się nie upij za bardzo - powiedziałam z uśmiechem
- Z wzajemnością księżniczko - ucałował mnie w usta i weszliśmy do klubu
Poszliśmy do "stałego"stolika One Direction. Na szczęście był wolny. Myślę, ze Hazza byłby gotowy je siłą wypchnąć tylko po to żeby tam usiąść.
Usiadłam a Harry poszedł po drinki. Po kilu minutach wrócił z dwoma szklankami z kolorowym napojem.
- Już nie mogę doczeka się wyjazdu do Polski - zaczął temat
- Ja też. Zapoznam was z Dianą, Natalią, Roksaną, Oliwią, Michałem - mówiłbym dalej ale on mi przerwał
- Jakim Michałem ?
- Ty mój zazdrośniku - zaczęłam się śmieć - Oprócz Michała jest jeszcze Bartek, Kuba i Adrian.
Lubiłam go denerwować, ale gdy zobaczyłam ten smutny wyraz jego twarzy zaczęłam żałować.
- To dobrzy koledzy. Michał to brat Diany. Znamy się z boiska.
- Ta jasne... Zawsze się tak mówi - skomentował - Michał, Bartek, Kuba, Adrian - przedrzeźniał mnie
- Wiesz co ? - wkurzyłam się - Ty znowu jesteś zazdrosny o byle gówno. Mieliśmy się nie kłócić, ale ty samo do tego doprowadzasz.
Na poprawienie nastroju wypiłam pół drinka.
- A jak ty byś się czuła jakby wokół mnie kręciło się tyle dziewczyn ? - mówił chyba z wyrzutem
- A nie kręcą ? Ile masz tych fanek ? Ja już znajomych nie mogę mieć ? Wiem, że się o mnie troszczysz, ale to jest przesada ! - Harry nic nie odpowiadał więc kontynuowałam - A to ostatnio przed Mike'm to co to było ? Zachowywałeś się jak skończony idiota. Mógłbyś chociaż teraz odpuścić. Myślisz, że zdradzam Cię z moimi znajomymi z Polski ?!
- Teraz nie, ale nie wiem co będzie jak tam pojedziemy ! - tymi słowami mnie już totalnie wkurzył
- Podobno to zaufanie w związku jest najważniejsze... - powiedziałam pod nosem po czym wstałam
- Alice - powiedział po czym złapał mnie za rękę
- Co ?! - syknęłam
- Nie o to mi chodziło.
Nie odpowiedziałam nic tylko wkurzona odeszłam tańczyć. I jak tu się nie denerwować ? Po co on mnie brał to tego klubu. W ogóle, najpierw Jackob tera Harry, w tym samym klubie...

*Oczami Harrego*

Idiota... Idiota... Idiota... Skończony idiota... jak zwykle wszystko spieprzyłem.
Siedziałem sam przy tym stoliku dopijając drinka.
Ja ją tak strasznie kocham... Jak mówiła o tych Michałach nie Michałach to tak jej się oczy świeciły. Teraz rozumiem, że tęskni za Polską, ale jeszcze 5 minut temu nie byłem na tyle inteligenty. Pamiętam słowa wypowiedziane wczoraj z usta Nialla "Widać, że się kochacie, ale żebyś nie spieprzył to swoją zazdrością". Miał rację. A ja jeszcze jej wyjechałem z tym że nie wiem co będzie w Polsce. Pomyślała, ze jej nie ufam, a to nie prawda. Wiem, ze mnie nie zrani bo mnie kocha, tak samo jak ja ją.
- Czyż to Harry Styles ?! - usłyszałem głos jakiejś dziewczyny
Myślałem, że to fanka, ale jak się odwróciłem okazało się, że to Eleanor i  chyba jakaś jej koleżankę. Powitałem się z nią uściskiem, po czym dziewczyny usiadły.
- Co się stało, że siedzisz tu taki smutny sam ? - zapytał od razu
- Pokłóciłem się z Alice...
- Aha... I najlepiej zatapiać smutki w alkoholu ? - zapytał z zirytowaniem
- To nie tak... Jestem tu z Alice, tylko przed chwilę się pokłóciliśmy jak zwykle zresztą z mojej winy.
- Szukaj jej - odezwała się pierwszy raz ta koleżanka Eleanor
Pokiwałem głową i wstałem z miejsca. Musiałem ją przeprosić, znowu. Zacząłem przeciskać się przez tańczących. Kilka dziewczyn chciało mnie zatrzymać, ale nie reagowałem na to. W końcu zobaczyłem Alice stojącą przy barze. Rozmawiała z kimś. Gdy podszedłem bliżej okazało się, że z Jackobem. Myślałem, że już go nigdy nie spotkam a tu taka niespodzianka. Postanowiłem nie robić żadnej afery tylko podejść na tyle blisko, żeby słyszeć co mówią. Stanąłem za Alice.
- Co z tego ?! Boże ! Pokłóciliśmy się, ale to nie znaczy, że go nie kocham ! On jest najlepszym co mnie spotkało w życiu ! I zrozum to wreszcie człowieku ! Jesteś dla mnie już nikim ! Nigdy cię nie kochałam i nie będę ! Harry jest już w moim sercu na zawsze ! Rozumiesz ?! Na zawsze ! - podkreśliła ostatnie słowo
Gdy to usłyszałem poczułem to samo uczucie gdy wyznawała mi, że mnie kocha. Zresztą gdy byłem z nią cały czas się tak czułem. Nie wiem jak mogłem wcześniej żyć bez niej.
- Przyznaj się, ze lecisz na jego kasę. Nie mów, ze normalnie byłabyś z jakimś pedałem - mówił kpiącym głosem
Alice nie opanowała emocji i przywaliła mu w twarz z tego co widziałem dość mocno. Podbiegłem szybko do niej i ją przytuliłem.
- Przepraszam - wyszeptałem jej do ucha
Alice bez słowa odeszła ode mnie, a ja biegłem za nią. Przecież musiałem ją przeprosić.
- Alice - nie odstępowałem jej na krok - Wiem, że jestem idiotą. Przepraszam. Nie gniewaj się.
- Ostatnio gadałeś tak samo. - usiadła przy barze i zamówiła drinka
- Wiem, że przesadza, ale ja cię kocham i chciałbym żebyś była tylko moja. Wiem, ze jestem totalnym egoistą. Będę się starał poprawić.
- Mam nadzieję - powiedziała nadal wkurzona
- No przepraszam. Alice. Proszę nie gniewaj się.
Boże... Ona mi się tutaj zaraz upije. Nie jesteśmy w klubie 15 minut, a ona już kończy trzeciego drinka...

*Oczami Louisa*

- Jak stawiacie ? Które będzie bardziej upite ? - zapytałem z uśmiechem
Właśnie siedzieliśmy na kanapie u nas w domu. Jest dopiero północ więc podejrzewam, ze prędko nasze gołąbeczki nie wrócą. Jak ja kocham gdy Hazza jest pijany. Jest wtedy mega szczery i można od niego wyciągnąć wszystko. Kiedyś nawet obgadywał jedną ze swoich byłych, jaka to jest beznadziejna w łóżku. No cóż zrobić. Co można od niego wycisnąć tej nocy ?
- Stawiam 10 funtów że Harry - stwierdził pewnym głosem Niall
- Co ty... Alice tylko wydaje się takim niewiniątkiem. Zobaczysz. Przyjmuję zakład - stwierdził Zayn
Liam się nie zakładał, bo już od dawna spał.
- Przetnę ! Przetnę ! - zrobiłem to z radością
Zaczęliśmy czekanie na naszą parkę. Tak mi się nudziło, że podciąłem włosy Zaynowi. Mulat trochę się wkurzył no ale nie moja wina. Mam plan. Zrobię sobie włosy na ścianie. W takiej ramce... Tak... Genialne.
Moje rozmyślenie przerwały dźwięk otwieranych drzwi. Pobiegliśmy w tamtym kierunku po czym wybuchnęliśmy śmiechem.
- Fuck ! Przegrałem !

_________________________________
Jeśli chcecie być informowani o nowych rozdziałach podajcie swoją nazwę na tt w komentarzu ;)

wtorek, 9 października 2012

Twitter

Jeśli chce ktoś być powiadamiany na tt o nowych rozdziałach to piszcie w komentarzy nazwę na twitterku :3

sobota, 6 października 2012

Rozdział 32

- A teraz przerwa na kilka informacji ze świata gwiazd ! - zawył jakiś facet, a my zmęczone piłyśmy wodę - Jedna z najpopularniejszych nastoletnich par, Harry Styles i Alice Storm....

Popatrzyłam wystraszona na Alex. Co jak co, ale w telewizji to chyba jeszcze o mnie nie mówili. Bałam się tych wszystkich plotek.
-... pogodziła się ! - odetchnęłam z ulgą - Każdy fan One Direction wie, że jeszcze tydzień temu nikt nie wiedział czy para jest nadal razem czy nie. Dzisiaj Alice pojawiła się z całą piątką chłopców na wywiadzie. Zapraszamy do oglądnięcia !
- Co ? - zapytałam znudzona - Jezu on trwa pół godziny. Przełączaj - rozkazałam
- Nie ! Ja chcę wiedzieć co słychać u moich idoli ! - uśmiechnęła się głupkowato
- Aaa... Oglądaj sobie
Wstałam wzięłam torbę którą przywieźli mi chłopcy i powędrowałam do łazienki. Wzięłam bardzo bardzo długi prysznic (mam nadzieję, ze rodzice Alex nie będą mieli za wysokiego rachunku) po czym przebrałam się w piżamkę z owieczkami. Gdy tylko wyszłam z łazienki skoczyła na mnie Alex.
- Pokaż tatuaż !
- Nie... Nie mogę na razie zdjąć tego opatrunku. Ogólnie to masakra. To tak szczypie. Jutro rano będę zmieniać opatrunek to zobaczysz. - powiedziałam kierując się do do salonu
- Ale...Ja nie wytrzymam. Jak on wygląda ?
- Napis "Razem na zawsze" - powiedziałam po polsku
- Ooo... A co to znaczy ?
- Nie powiem ci - wyszczerzyłam ząbki
Poszłyśmy do salonu i znowu zaczęłyśmy plotkować, śpiewać itp.
W końcu o 2 w nocy poszłyśmy spać.

Obudziłam się o 6 bo chciało mi się sikać. Gdy już wróciłam do łóżka nie mogłam zasnąć. Super... No nie ? Żeby nie marnować czasu wstałam, przebrałam się, zmieniłam opatrunek i posprzątałam cały dom Alex. Dziewczyna dalej spała a była już 9.  Nie chciałam jej budzić, a nie miałam już co robić więc zadzwoniłam po taksówkę, a jej napisałam karteczkę: "Poszłam już do domu, na stole masz śniadanko. Nie chciałam Cię budzić bo tak słodko spałaś :D papapa Alice ;*". Zostawiałam ją na stole i wyszłam przed dom. Taksówka już stała. Wsiadłam do niej i pojechałam do domu.
Przekręciłam klucze w drzwiach i weszłam do środka.
- Hej ! Jesteście ?! - krzyknęłam, ale nikt mi nie odpowiedział
No cóż... Pojechali już na wywiad. Weszłam na górę, rzuciłam torbę do mojego pokoju.
Co by porobić ? Co by porobić ?
- Wiem ! Wysprzątam ! - krzyknęłam na głos szczęśliwa, ze wpadłam na taki genialny pomysł
Dzisiaj zamieniam się w kurę domową. Na pierwszy ogień poszłam do pokoju Zayna.
- Ja pierdole... - mówiłam sama do siebie
Że ja niby mam to wszystko wysprzątać ? No pozdro. No, ale ok.. Ja pieprze, co na jego łóżku robi łyżka, widelec, nóż i chochelka do zupy ? Nie ogarniam.
Po dokładnych 42 minutach (tak , liczyłam) pokój Malika był wysprzątamy... Ogólnie to dopiero teraz zobaczyłam, że ma ciemno brązowe panele, bo wcześniej było widać tylko kawałek białego, a właściwie białego z niebieskimi kropkami (nie ogarniam od czego) dywanu. Następnie przeniosłam się do pokoju Liama. No, przynajmniej on ma w miarę pożądek. On ma jasne panele, jeśli kogoś to interesuje. Jego pokój sprzątałam 11 minut. Teraz czas na blondynka. Otwieram drzwi, wdech, o kurwa jaki syf. W ogóle jak tu śmierdzi. Pierwsze co zrobiłam to otworzyłam okno. Następnie poznosiłam resztki jedzenia na dół do kosza, a talerze do zmywarki. Wróciłam na górę. Słodycze jeszcze zdatne do zjedzenia położyłam na półce obok łóżka. Łóżko pościeliłam. Wszystkie ubrania powyrzucane z szafy poskładałam i włożyłam z powrotem . Jeszcze odkurzyłam i starłam kurze. Ile czasu ? 53 minuty. Pobił rekord Zayna. Następny cel: Louis Tomlinson. Gdy weszłam przeraziłam się. Wydawało się, ze jest największy syf z wszystkich pokoi, ale uporałam się z wszystkim w pół godziny. W moim i Hazzy pokoju starłam kurze i odkurzyłam, co zajęło mi kilka minut. Była już 13, a ja już wysprzątałam cały dom. Postanowiłam przygotować chłopcom obiad żeby mieli co zjeść jak wrócą. Od kilku dni jemy same fast foody, więc przyda się coś zdrowego. Przygotowałam różne pierogi ze względu na nudę. Były z jagodami, ruskie i z serem. Pomyłam naczynia i wysprzątałam jeszcze kuchnię. Pracowity dzień. W końcu opadłam na kanapę w salonie. Była 14:56 i właśnie usłyszałam dzwonek do drzwi. Gdyby chłopcy wiedzieli ile zrobiłam to by dali mi odpocząć i otworzyli drzwi kluczem.
- Już idę ! - krzyknęłam słysząc cały czas dzwonek
Dotarłam do drwi i otworzyłam je.
- Siem... Dzień dobry - poprawiłam się
Przede mną stały cztery dziewczynki i kobieta. Dobrze wiedziałam kto to jest z opowiadań Louisa i zdjęć. Była to mama Tomlinskon Jay, oraz jego siostry Lottie, Fizzy, Daisy i Pheobe.
- Hej - powiedziały wszystkie równo, normalnie jak chłopcy
- Przyjechałyśmy odwiedzić chłopców. Stęskniłyśmy się już za Louisem. - powiedziała chyba Fizzy, jeśli dobrze pamiętam
- Proszę wejdźcie. Chłopcy są na próbie, ale myślę, że za niedługo wrócą. - powiedziałam z uśmiechem
Byłam trochę zestresowana. W czasie gdy wszystkie zdejmowały buty napisałam sms-a do Louisa "Kiedy wrócicie ? Twoja mama i siostry przyjechały ;)" i wysłałam go. Zaprowadziłam wszystkie do środka, do salonu.
- Ty jesteś dziewczyną Harrego tak ? Alice ? Ja jestem Lottie - powiedziała najstarsza
- Tak. Zgadza się. Louis dużo o was mówił.
- Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów, bo nie chcemy przeszkadzać.
- Nie nie mam. Nie przeszkadza pani - mówiłam dalej z uśmiechem
- Jaka pani ? Mów mi Jay.
- Dobrze.. To może zjecie coś ? Przygotowałam pierogi. A jest ich na tyle dużo, że starczą i dla was i dla chłopców.
- Tak ! - powiedziała jedna z bliźniaczek, ale nie wiem która bo są identyczne
- To ja przyniosą. Są jeszcze ciepłe.
- Lottie, pomóż Alice.
Dziewczyna poszła ze mną do kuchni i pomagała mi nakładać pierogi. Dostałam jeszcze sms-a od Louisa, że będą za 3 minuty.
- Nałóżmy wszystkie do trzech misek bo chłopcy zaraz będą.
Dobrze, że mi się zachciało kucharzyć. Mam nadzieję, że pierogi wyszły, bo jak nie to będzie taki wstyd, że maskara.
- Na ile przyjechałyście ? - zapytałam dziewczyny
- Chyba tylko na dzisiaj. Bo nie chcemy po hotelach się zatrzymywać, a tu nie ma dodatkowych pokoi. - odpowiedziała
- Ale... - zastanowiłam się chwilę - W moim i Harrego domu są. Jutro mamy się tam wprowadzać, więc wszystko jest gotowe i spokojnie możecie tam przenocować.
- Serio ? - dziewczyna ucieszyła się - Mamo ! - krzyknęła i pobiegła z jedną miską do salonu
Wzięłam pozostałe dwie i poszłam za nią.
- Alice mówi, że możemy zostać na noc i przenocować w jej i Harrego domu. Zostańmy proszę. - no widzę że ten dar do przekonywania jest rodzinny.
- Tak ! Ubrania przecież mamy bo mieliśmy jechać do cioci ! - dołączyła się Fizzy
- No nie wiem, dziewczynki.
- Ale naprawdę było by nam bardzo miło - mówiłam - A ten dom jest już od dawna wykończony i jutro się z Harrym tam wprowadzamy.
Właśnie usłyszałam jak ktoś wchodzi do domu. Po chwili do salonu wleciała cała piątka i zaczęła się witać z rodzinką nie zwracając na mnie uwagi. Poszłam do kuchni , wzięłam jedenaście talerzy i zaniosłam do salonu. Dalej się witali więc poszłam po szklanki. Wróciłam do salonu i dalej się witali to wzięłam jeszcze z kuchni soki. Stanęłam obok chłopców i uśmiechałam się. Po chwili Hazza do mnie podszedł i pocałował mnie.
- Tęskniłem - powiedział na ucho
- Ja też - zaśmiałam się
Chłopcy mnie jeszcze wyściskali na przywitanie.
- Jedzenie ?! Czemu nikt nie mówił, że od kilku minut na tym stole jest jedzenie ?! - zapytał oburzony Horan siadając na krześle - Ale jestem głodny ! Alice kocham cię ! A co to jest ? - popatrzył na pierogi
- Pierogi. Te z jagodami, te z serem, a te ruskie. - pokazywałam po kolei. - Siadajcie bo wystygną.
Wszyscy wykonali moje polecenie i już po chwili jedli obiad. Oczywiście Horan nałożył najwięcej.
- To jest pyszne - mówił z pełną buzią
- Dokładnie. Cudo.
- Pysne - powiedziała bliźniaczka
- Pheobe nie mów z pełną buzią - upomniała ją mam
- A Horan to może - pokazała na niego palcem
- hahaha. Niall nawet dzieci mówią do ciebie po nazwisku - zaśmiał się Liam
Oczywiście i tak wszyscy gadali przy jedzeniu. Ostatecznie udało nam się namówić rodzinę Tomlinsona na zostanie na noc. Po 15 minutach zjedliśmy wszystkie pierogi.
- To teraz sprawdzimy jaki masz Louis pożądek w pokoju. Czy sprzątasz tak jak cię prosiłam. - powiedziałam Joy
Chłopcy zaczęli się śmiać a Lou się wystraszył.
- Ale mamo nie trzeba. Jest pożądek - przekonywał ją. 21-latek a boi się mamy, haha.
- Zobaczymy
Kobieta poszła na górę a my za nią. Otworzyła drzwi pokoju Louisa, popatrzyła i odwróciła się z uśmiechem.
- Jestem z ciebie dumna synku.
Tommo się zdziwił a ja zaśmiałam się pod nosem. Przecisnął się do pokoju, wszedł i zrobił wielkie oczy. Później całą jedenastką władowaliśmy się za nim.
- Jaki tu pożądek... - powiedział Niall z otwartą buzią - Też tak chcę.
- Idź do swojego pokoju - powiedziałam z uśmiechem
Nie tylko Niall to zrobił bo każdy z chłopców. Po chwili wrócili na korytarz i skakali.
- Dziękuję. Dziękuję - krzyczeli
- W ramach podziękowania idziemy wszyscy do kina i Horan i Zayn płacą bo mieli największy syf. - zarządziłam
Poszłam z Harrym do pokoju, po torebkę. Spakowałam do niej chusteczki, klucze i telefon.
- Jak było u Alex ? - zapytał przytulając mnie
- Fajnie. A wy co robiliście wieczorem ?
- Przyszła do nas ta Kate i oglądaliśmy jakieś filmy.
- I jak ? Fajna jest ?
- Amm... Nie wiem. niby fajna, ale jakoś mi nie pasuje do Zayna. Tylko nie mów tego nikomu.
- Nie ma problemu.
Zeszliśmy za Harrym na dół, gdzie czekali już wszyscy. Ubrałam buty i wyszliśmy z domu...

_________________________

Rozdział nudny... ;c
Przepraszam, ze tak długo nie dodawałam. Mam nadzieję, że mi wybaczycie i skomentujecie <3